Chociaż nie do końca. Na drutach wełna, tu w zasadzie też :)
Dawno temu nabyłam sobie w Kłębuszku 100g czesanki. Bez celu zupełnie. Tak oto poleżała ona w moich zasobach, aż nadszedł na nią czas. Przyszła dziś do mnie bowiem paczuszka z Fastrygi (wiem, wiem, miałam nic nie kupować, ale Wasze wszechobecne bawełny podrażniły moje zmysły i nie wytrzymałam - ale o tym innym razem), a tam między innymi piękne, ostrze jak brzytwa igły do filcowania :D
Tak oto rozpoczęłam mój experymnet filcowany na sucho :)
Wpadłam w amok robienia kuleczek (bo najłatwiejsze) i mam chytry plan. W zasobach bowiem jest też czesanka w kolorze gorzkiej czekolady, która pięknie komponuje się z ów pomarańczową musztardą (tak ten kolor powyższej ma zupełnie inny kolor). A co z mojego chytrego planu się wykluje...? Zobaczymy :)
P.S. nakłułam trzy kuleczki i o dziwo, odpukać, nie zostałam jeszcze ranna. Jeszcze.
Fajne one!!!
OdpowiedzUsuńi tak to właśnie jest ,niby się nie umie,niby się nie czuje czegoś ,ale jak już się za to weźmiesz to końca nie widać.
OdpowiedzUsuńrób korale z filcu są rewelacyjne
Uważaj ,bo to uzależnia:)czekam na finisz:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń