Translate

sobota, 3 września 2011

Aktywny wypoczynek...

...czyli tygodniowy urlop na górskich szlakach i chce się żyć :)
Przywitało nas tak


później było tak

a na odjezdne już tylko tak :)


Po kilka godzin dziennie na szlaku, zajechane kolano a następnie kostka, przepyszny pstrąg z frytkami w ulubionej knajpce u Pana Zbyszka i mocno-grzejące kapcie na zimę w mojej szafie. Tak można odpoczywać :)
A żeby nie było totalnie nietematycznie, spotkaliśmy stado beczących swetrów :D


W ramach górolskiego pocucia humoru:
MY: kupujemy oszukane łoscypki z mleka krowiego od Pana mocno zaciągającego gwarą tubylczą
PAN ÓW: Co? Już do chałupy wracacie?
MY: Ano, dobre się skończyło.
PAN: No tak, dość skarania w gałązki i wycierania dupy rabarbarem...
Choć tyle, że PAN uczciwy. Wszak przyznał się do sprzedaży łoscypów podrabianych.

Nie można jednak powiedzieć tego (czyt. uczciwy) o innych sprzedających regionalne pamiątki.
Niezapomnianym przeżyciem jest bowiem obserwowanie starszej Pani-góralki, która prężenie sprzedaje pod Gubałówką "ręcznie robione", jedyne w swoim rodzaju góralskie obrusy. Jakże zaskakującym jest widok tej samej Pani-góralki, kupującej ów "rękodzielnicze" szmatki od innej innej Pani-hurtownika z samochodu na rejestracjach krakowskich kilka metrów dalej. Co więcej w podczas transakcji Pani-góralka (choć kto wie, może ją tylko udaje) rzecze do Pani-hurtownika: "Tylko wie Pani, co by się nie powtarzały, żeby każdy inny był..." I to wszystko na parkingu za stoiskami. Ale na parking naiwni turyści już nie zaglądają. Na szczęście dla handlujących.
Z tym jakże optymistycznym akcentem pozostawiam Was drodzy odwiedzający. Jedźcie w PL góry, biegajcie po szlakach (tylko błagam nie w japonkach). Ale nim kupicie pamiątkę regionalną, zastanówcie się dwa razy ile zarobi na Was producent (zapewne prosto z Chin) i hurtownik z Krakowa :)

W ramach "dziergam", na drutach kremowa włóczka. Co z nie będzie,nie wiem. Ale jest tego caaałe 20 cm :)

A teraz oddam się błogiej czynności jaką jest nadrabianie tygodniowych zaległości w sieci.
Doprzeczytania :)

5 komentarzy:

  1. Skoro akumulatorki w górach zostały doładowane- to zapewne nowa robótka na drutach powstanie migiem. Czekam więc na te nowość.

    OdpowiedzUsuń
  2. przyznaję, że zazdroszczę tych szlaków. Kolana mniej, choć mi też od kilku lat szwankuje i na pewno dałoby o sobie znać ;)

    Jednak w sezonie już po Tatrach nie pochodzę (tłok!!!), wybieram wtedy mniej uczęszczane pagórki.

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam polskie góry i nawet tych kombinatorów sprzedawców ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widoki zapierające dech w piersi :))
    Kiedyś, przed laty, pewien Słowak zabłądził na szlaku i znalazł się po polskiej stronie, moi rodzice pomogli mu przejść na właściwy szlak, a na odchodne powiedział : "My mamy wysokie Tatry, a Wy macie piękno Tatr" i to prawda. Cieszmy się więc i podziwiajmy co nam dano.
    A góralice sprzedające "własne" serwety są wszędzie, kto w to wierzy, ten ma problem. My róbmy swoje :))

    OdpowiedzUsuń