W końcu papa mi się cieszy :D o tak szeroko.
Ciężki to był tydzień pracy.
Tym większa radość z Fastrygowej przesyłki.
Nawet nadgarstek poczuł, że nie może mnie zawieść. Więc boleć przestał.
A przesyłka mnie tak radośnie zaskoczyła cudnymi kolorami... Nigdy jeszcze aż tak nie trafiłam w odcienie.
I tak sobie wczoraj pół wieczora siedziałam i myślałam, którą wybrać na sweterek z akcentem koronkowym. Głęboka czerwień, cudna jak dojrzałe wisienki czy coś co Fastryga określiła mianem fuksji ale dla mnie owa fuksja jest przełamana ciemnym wrzosem?
Wtedy z ratunkiem przybył mąż i rzekł: "Czerwony obowiązkowo"
To i się robi
Choć mam obawy czy ta włóczka nie jest za gruba. I czy ta grubość będzie pasować do koronki? Najwyżej!
A w paczce jeszcze cudnie puchate moteczki
już wiem co z nich chcę zrobić, ale nie wiem czy to ogarnę :)
I wcześniej wspomniana fuksja, która pójdzie na bluzeczkę, chyba że czerwona włóczka się nie sprawdzi w koronkach to zrobię podmianke.
hm, na zdjęciu faktycznie wygląda jak fuksja.
Słonecznego weekendu :)
sobota, 21 stycznia 2012
niedziela, 15 stycznia 2012
sobota, 14 stycznia 2012
Mężowski Kruczy
Jak obiecała tak poczyniła. Pogoda dopisała, ojjj śniegu u mnie dużo, miękko, puchato...
To i zdjęcie można zrobić. Prześwietlone oczywista :)
Oto i Mężowski Kruczy, bo czarny.
Zaczęty w marcu zeszłego roku! Tyle mąż czekał, cierpliwy chłopina.
Sweter dla męża obowiązkowo pod szyję, innego nie włoży, bo ponoć zimno. Zapinany na guziki, coby można się przewietrzyć. Ile mnie ten golf nerwów kosztował.
Boczki nieco urozmaicone, żeby nudno nie było.
Wzór: taki sobie nieskomplikowany
Włoczka: pospolity Kotek, 400g
Druty: KP 3,5mm i ściągacz 3,0mm
Tymczasem niecierpliwie czekam na przesyłkę z Fastrygi, bo tam leci do mnie włóczka z przeznaczeniem na sweterek wg Małgosi. Mam nadzieję, że będzie odpowiednia.
A w zapasach podczas wczorajszych porządków dogrzebałam się szpuli, na którą nawiniętą jest spora ilość bliżej niezidentyfikowanej włóczki. Z prostego testu ogniowego wynika, że jest to wełna. Pamiętam, że nabyłam to dawno dawno temu na Allegro, gdzieś na początku mojej drogi dzierganej. I tak sobie leżała na dnie pudła, bo franca tak ostra, że nie wiedziałam co z owym poczynić.
Zrobiłam próbkę, wyprałam i czekam. Choć mam obawy, że pranie nie wpłynie na miękkość, to i się na sweterek żaden nie nada.
Teraz dylemat: torebeczka czy oczekiwanie na olśnienie?
To i zdjęcie można zrobić. Prześwietlone oczywista :)
Oto i Mężowski Kruczy, bo czarny.
Zaczęty w marcu zeszłego roku! Tyle mąż czekał, cierpliwy chłopina.
Sweter dla męża obowiązkowo pod szyję, innego nie włoży, bo ponoć zimno. Zapinany na guziki, coby można się przewietrzyć. Ile mnie ten golf nerwów kosztował.
Boczki nieco urozmaicone, żeby nudno nie było.
Wzór: taki sobie nieskomplikowany
Włoczka: pospolity Kotek, 400g
Druty: KP 3,5mm i ściągacz 3,0mm
Tymczasem niecierpliwie czekam na przesyłkę z Fastrygi, bo tam leci do mnie włóczka z przeznaczeniem na sweterek wg Małgosi. Mam nadzieję, że będzie odpowiednia.
A w zapasach podczas wczorajszych porządków dogrzebałam się szpuli, na którą nawiniętą jest spora ilość bliżej niezidentyfikowanej włóczki. Z prostego testu ogniowego wynika, że jest to wełna. Pamiętam, że nabyłam to dawno dawno temu na Allegro, gdzieś na początku mojej drogi dzierganej. I tak sobie leżała na dnie pudła, bo franca tak ostra, że nie wiedziałam co z owym poczynić.
Zrobiłam próbkę, wyprałam i czekam. Choć mam obawy, że pranie nie wpłynie na miękkość, to i się na sweterek żaden nie nada.
Teraz dylemat: torebeczka czy oczekiwanie na olśnienie?
piątek, 13 stycznia 2012
Uprzejmie donoszę że:
1. u Yadis trwa wymiana poglądów w temacie "za ile sprzedać wypociny rąk własnych"
(co prawda nic nigdy nie sprzedałam, ale popieram w 100%)
2. ukończyłam jedną zeszłoroczną zaległość - o ile pogoda da, więcej szczegółów już jutro
3. coś kremowego zaczętego w grudniu przybrało na powrót postać kłębuszka :> i nie żałuję!
4. pojechałam dziś dla towarzystwa (czyt. bez planów zakupowych) do Ikei - przytargałam na nasze 30mkw trochę gratów w tym NOWY DOMEK DLA WŁÓCZEK (choć obstawiam, że domek okaże się być zbyt małym)
5. skoro już nie miałam przyrzeczeń noworocznych pt. nie kupię w tym roku włóczek do czasu wykończenia min. 50% zapasów, to wstąpiłam do fastrygi; no i się poszło bujać prawie 200zł :x
pędzę urządzić kłębuszkom parapetówę :D
(co prawda nic nigdy nie sprzedałam, ale popieram w 100%)
2. ukończyłam jedną zeszłoroczną zaległość - o ile pogoda da, więcej szczegółów już jutro
3. coś kremowego zaczętego w grudniu przybrało na powrót postać kłębuszka :> i nie żałuję!
4. pojechałam dziś dla towarzystwa (czyt. bez planów zakupowych) do Ikei - przytargałam na nasze 30mkw trochę gratów w tym NOWY DOMEK DLA WŁÓCZEK (choć obstawiam, że domek okaże się być zbyt małym)
5. skoro już nie miałam przyrzeczeń noworocznych pt. nie kupię w tym roku włóczek do czasu wykończenia min. 50% zapasów, to wstąpiłam do fastrygi; no i się poszło bujać prawie 200zł :x
pędzę urządzić kłębuszkom parapetówę :D
niedziela, 1 stycznia 2012
Co było, jest i będzie
Bardzo dziękuję za miłe słowa pod adresem ostatniego wariata i wszystkich innych wariatów też :)
Minął 2011. O ile prywatnie był on co najmniej dziwny i przywlókł do mojego życia dużo wahań i niezłą dawkę stresu, to dziewiarsko już lepiej. Wszak stres życia osobistego musiałam gdzieś odreagować. A gdzie się człowiek tak wyciszy jak nie na kanapie przy drutach. U mnie dziewiarsko było tak
Nie szczególnie efektownie jeżeli idzie o ilość, ale za to efektownie w kwestii edukacji. Ileż nowego na drutach mnie ten rok nauczył!
Liczę na to, że kolejny będzie równie edukacyjny.
Póki co wchodzę w 2012 z zaległościami w postaci:
- mężowskiego swetra, który czeka na guziki, oby się doczekał,
- rozgrzebaną szara bluzeczką w sam raz na lato, mam nadzieję że do lata skończę, albo spruję w cholerę,
- pewnym czymś czerwonym, co mi już dość długo leży i w zasadzie nie pamiętam dlaczego go nie skończyłam, muszę do niego zaglądać i sobie przypomnieć,
- parą skarpetek, przy czym jestem na wysokości i pięty pierwszej sztuki z pary
Na bieżąco i w planach:
- w ramach imprezy sylwestrowej zaczęłam wczoraj coś, nie wiem jeszcze co, ale myślę że będzie to można zakwalifikować go kardiganów,
- coś kremowego, zaczętego tydzień temu, ale już mi się nie podoba więc chyba nie będę w to brnęła,
- mąż czeka na kajaczki,
- bardzo bym chciała rozsądnie rozpisać Contiguous, żeby sobie zapewnić stabilność emocjonalną przy kolejnych projektach,
- a w mojej głowie tysiąc pomysłów na.... i zupełnie niezaplanowana wizyta na Ravelry, skąd spierniczałam prędko zauroczona efektami dziewiarskimi pewnej Małgosi, imienniczki mojej, echhhhhhh....
- wziąć się w garść i zacząć w końcu rozumieć knitting_by_english, żebym mogła aktywnie dołączyć do szczęśliwego grona Ravelry`ek i czerpać radość nie tylko wizualna z moich wizyt tam odbywających się :)
Tymczasem powracam do przerabiania czegoś kardiganowego.
Radosnego wieczoru!
Minął 2011. O ile prywatnie był on co najmniej dziwny i przywlókł do mojego życia dużo wahań i niezłą dawkę stresu, to dziewiarsko już lepiej. Wszak stres życia osobistego musiałam gdzieś odreagować. A gdzie się człowiek tak wyciszy jak nie na kanapie przy drutach. U mnie dziewiarsko było tak
Nie szczególnie efektownie jeżeli idzie o ilość, ale za to efektownie w kwestii edukacji. Ileż nowego na drutach mnie ten rok nauczył!
Liczę na to, że kolejny będzie równie edukacyjny.
Póki co wchodzę w 2012 z zaległościami w postaci:
- mężowskiego swetra, który czeka na guziki, oby się doczekał,
- rozgrzebaną szara bluzeczką w sam raz na lato, mam nadzieję że do lata skończę, albo spruję w cholerę,
- pewnym czymś czerwonym, co mi już dość długo leży i w zasadzie nie pamiętam dlaczego go nie skończyłam, muszę do niego zaglądać i sobie przypomnieć,
- parą skarpetek, przy czym jestem na wysokości i pięty pierwszej sztuki z pary
Na bieżąco i w planach:
- w ramach imprezy sylwestrowej zaczęłam wczoraj coś, nie wiem jeszcze co, ale myślę że będzie to można zakwalifikować go kardiganów,
- coś kremowego, zaczętego tydzień temu, ale już mi się nie podoba więc chyba nie będę w to brnęła,
- mąż czeka na kajaczki,
- bardzo bym chciała rozsądnie rozpisać Contiguous, żeby sobie zapewnić stabilność emocjonalną przy kolejnych projektach,
- a w mojej głowie tysiąc pomysłów na.... i zupełnie niezaplanowana wizyta na Ravelry, skąd spierniczałam prędko zauroczona efektami dziewiarskimi pewnej Małgosi, imienniczki mojej, echhhhhhh....
- wziąć się w garść i zacząć w końcu rozumieć knitting_by_english, żebym mogła aktywnie dołączyć do szczęśliwego grona Ravelry`ek i czerpać radość nie tylko wizualna z moich wizyt tam odbywających się :)
Tymczasem powracam do przerabiania czegoś kardiganowego.
Radosnego wieczoru!
Subskrybuj:
Posty (Atom)