Translate

poniedziałek, 29 listopada 2010

Zimowo/musztardowo

Telewizyjne prognozy pogody zawsze były dla mnie naciągane. Pan mówił swoje a u mnie za oknem swoje. Nie uwierzyłam więc wczorajszym wywodom, że dziś czeka atak zimy w granicach 30 cm opadów. Nie uwierzyłam to mam!




Nie żebym narzekała. Broń mnie Panie. Uwielbiam zimę. Ale żeby tak z zaskoczenia?! Prace ogrodnicze nie zakończone!

Podobnie jak musztardowy. Jestem w rozsypce. Idzie jak krew z nosa. Miałam nadzieję, że First Class będzie się przerabiać szybciej. A tu proszę, dwa tygodnie na drutach a ja nawet w połowie nie jestem.





Przyczyny chyba są dwie. Po pierwsze: włóczka nieprawdopodobnie się ślizga po metalowych KP, więc robię w zwolnionym tempie, żeby nie pospadało. A dwa: tak strasznie nie chcę go pruć, że mierzę, przeliczam doliczam, przykładam, no i tracę czas...
Co więcej. Tak się stresuję poprawnością rozmiaru i mierzeniem,że zaczęłam rozglądać się za manekinem i wpadłam w sieci o TU na takie oto cacka




Tylko gdzie go zmieścić na 30 metrach :/

poniedziałek, 22 listopada 2010

Zimowo cd.

Monotonnie pędzi moje życie. Dziergając dalej w tonie zimowym, ale czemu tu się dziwić. W sobotę zaciągnęło mroźnym powietrzem, to na głowę wciągnęłam nową czapę w komplecie z rękawiczkami z poprzedniego postu :)Może urodą nie powala i jest ciut przyciasna :), ale jest moja, jest ciepła i kolorowa. I wygląda tak:




Na komplet zużyłam ok. 150 g włóczki, więc zostało mi jeszcze pół motka. Mam wobec tego szatański plan popełnienia szyjogrzeja. Wtedy komplet będzie kompletny.

A żeby nie było, że dłubię "egoistycznie", są też rybackie ocieplacze a ręce dla męża, o które prosił przez dwa miesiące. Według zlecenia miało być to coś na styl rękawiczek jednopalcowych, ale z wolnym dostępem do wszystkich palców bez konieczności zdejmowania, a jednocześnie maksymalnie ciepłe i zabudowane... Zrobiłam wobec tego "niedorobione rękawiczki" vel "przerobione minetki", a mąż się cieszy. Jak niewiele potrzeba do szczęścia mężczyźnie ;)
Na modelu, bez wędki


Zeszła niewielka ilość włóczki z domieszką wełny. Liczę więc na właściwości cieplne, w przeciwieństwie do skuteczności moich próśb o porzucenie wędki przez męża w takiej temperaturze.

Wczorajszy wieczór poświęciłam z kolei na wysiłki intelektualne co do kolejnego "czegoś". Efektem jest mało zgrabny "projekt" sweterka z oczekującej od dawna musztardowej First Class. Narzuciłam ponad 200 oczek i dłubię ściągacz. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Po za tym w głowie kłębią się kolejne dwa sweterki, ale włóczki odpowiedniej nie mam, a obiecałam sobie, że nie zamówię nic póki nie spożytkuję min. 500 g tego co jest w domu. I zamierzam wytrwać!
Oczywiście nie mowa tu o dodatkowych żyłkach KP ;P

A na koniec małe co nieco w ramach "w sieci znalezione" by Stefanel za jedyne 680 zł !


Kolorowych, powyborczych snów :)

czwartek, 11 listopada 2010

Zimowe pierwszaki

Idzie zima, nie da się ukryć. W necie szaleństwo. Gdzie człowiek nie spojrzy, tam czapki, szaliki, rękawiczki... O toto, to ostatnie. Przyszła pora i na mnie. Rozpoczęłam w tym tygodniu edukację rękawiczkową.
Włóczka, która ostatnie kilka miesięcy spędziła w worku próżniowym, w końcu doczekała się zainteresowania. Wzięłam więc w garść moteczek, stertę literatury fachowej i zaczęłam


Nie obeszło się bez złości, prucia, i przeklinania moich zdolności matematycznych. Ale po dniu męczarni i zakończeniu pierwszej sztuki, przyszła kolej na lustrzane odbicie, które było już istną sielanką. Może to nie jest szczyt perfekcji dziewiarskiej, niemniej, przedstawiam z dumą moje zimowe, jednopalcowe pierwszaki :)






A już najbardziej zadowolona jestem z podwójnego warkocza, który śnił mi się po nocach i błagał o zastosowanie.


Moje edukacyjne spostrzeżenia:
-muszę opanować sztukę szczepienia oczek (tu zastosowane zwykłe zakończenia, niestety ale na żywca są widoczne i uważam że nieco szpecą),
- brak mi wprawy w ujmowaniu oczek, znaczy potrafię, ale to jedno powstałe po przerobieniu dwóch wychodzi jakieś takie... zdeformowane,
- coraz bardziej przyzwyczajam się do trzymania i mytlania drutów skarpetowych (mam za tym nadzieję, na rychłe popełnienie skarpet),
- włóczka (Sarayli) jest świetna , fajnie się przerabia, jest milutka, daje miękką dzianinę, fajnie grzeje (mimo, że ma jedyne 30% wełny), no i oczywiście te kolory...,
- i co najważniejsze chcę zrobić więcej, więcej i jeszcze więcej; w mojej szafie będą się walać tony rękawiczek i minetek różnej maści :D

Muszę teraz przelać na papier moje wczorajsze wypociny i trenować

No i mam jeszcze jeden motek włóczki, więc do kompletu planuję jakiś głowy_ocieplacz

Włóczka: Rozetti Sarayli kolor 104-13, niecały motek 100g
Druty: skarpetowe 3,5 i 4,0 mm
+ 2-3 agrafki, szydełko lub igła dziewiarska i marker
Wzór prosty :) robione z głowy

Miłego jedenastego dnia listopada :)

sobota, 6 listopada 2010

Starości i nowości

Dawno, dawno temu w ramach szaleńczych podróży w sieci nawinęłam się na pewien model z Merino. Oczarowana zakupiłam na allegro bliżej nieokreśloną włóczkę i zaczęłam dłubać z obrazka. A było to jakieś pół roku temu. Sesję na ludziu udało się zrobić dopiero teraz. W zasadzie jak dobrze pamiętam to był mój pierwszy sweterek, który zrobiłam dla siebie i w którym odważyłam się wyjść z domu :)



włóczka jest dość dziwna bo w zależności od naświetlenia/nasłonecznienia przybiera odcień od zieleni moro do zieleni świeżo-trawnikowej. Dziś wiem, że wniosłabym poprawki w szerokości listwy i ilości guzików. Ale i tak jestem zadowowlona. Tyle ze starości.

Wczoraj z kolei skończyłam mojego szaraka. Miałam trochę przeprawy z wykończeniami, bo wiecznie druty okazywały się za małe i zwyczajnie mnie w rękawach i na tyłku gniotło. Ale poprawione jest i wygląda tak:



W założeniu golf miał wyjść luźniejszy, ale jak już taki się zrobił to nawet mi się spodobało i został.
Sweterek jest generalnie banalny, robiony prawymi na okrągło od góry. Rękawy wrabiane na drutach skarpetowych.
Włóczka Mimoza, zeszło niecałe 3 motki (ok. 300 g)
Druty KP żyłka 4,0 mm, skarpetowe 5,5 mm

W tym miejscu znowu pochwalę KP, są obłędne i gdyby nie one to pewnie dłubałabym tego szaraka jakiś miesiąc dłużej i bym się popłakała, a tu proszę oczka stosunkowo równe, robótka płynie jak po maszynie, po prostu bajka.