Translate

sobota, 26 lutego 2011

Pozwólcie, że przedstawię...

... moją nową koleżankę

Skąd się ów koleżanka wzięła? Oczywiście z ciucholandu! Bo przecież nie z pasmanterii czy innego sklepu dla szalonych dziewiarek gdzie należałoby takie rzeczy dziwne kupić ;)
Laleczka moja jest pięknie zielona => wiosenna. Były jeszcze dwie, ale nie tak urodziwe, no i uwaga kosztowała ta zielona caaaałych złoty jeden. Cóż za zdzierstwo ;P Mimo braku instrukcji obsługi (bo przecież ja za złotówkę to bym jeszcze instrukcji wymagała!) zawzięłam się i mój pierwszy sznureczek się prezentuje:



Nieco poza tematem nadmieniam, że zdradziłam! Hańba i wstyd. Zdradziłam druty! Otóż będąc już w moim osiedlowym szmateksie, nabyłam dzianiny sztuk 4, plus sztuk 3 dla męża, plus sztuk 2 dla mamuśki. I nie mam nic na swoją obronę. O ja niegodna!

I cieszę się niezwykle, że są osoby podzielające moją opinie co do "Psoty na dzień kota". Już się bałam, że ze mną coś nie halo

4 komentarze:

  1. Ty niegodziwa! Wracaj po pozostałe laleczki dla koleżanki blogowej i zza miedzy. Też bym taką chciała!

    OdpowiedzUsuń
  2. aj,a jak to się robi? zielona jestem jak ta lalunia

    OdpowiedzUsuń
  3. NO no,ale łup zdobyłaś,szczęściara z Ciebie:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja poproszę o trzecią laleczkę i instrukcję i ... Matko , jakie cudo ! Jak to się robi i skąd takie cudowności ... Też chce .
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń