... moją nową koleżankę
Skąd się ów koleżanka wzięła? Oczywiście z ciucholandu! Bo przecież nie z pasmanterii czy innego sklepu dla szalonych dziewiarek gdzie należałoby takie rzeczy dziwne kupić ;)
Laleczka moja jest pięknie zielona => wiosenna. Były jeszcze dwie, ale nie tak urodziwe, no i uwaga kosztowała ta zielona caaaałych złoty jeden. Cóż za zdzierstwo ;P Mimo braku instrukcji obsługi (bo przecież ja za złotówkę to bym jeszcze instrukcji wymagała!) zawzięłam się i mój pierwszy sznureczek się prezentuje:
Nieco poza tematem nadmieniam, że zdradziłam! Hańba i wstyd. Zdradziłam druty! Otóż będąc już w moim osiedlowym szmateksie, nabyłam dzianiny sztuk 4, plus sztuk 3 dla męża, plus sztuk 2 dla mamuśki. I nie mam nic na swoją obronę. O ja niegodna!
I cieszę się niezwykle, że są osoby podzielające moją opinie co do "Psoty na dzień kota". Już się bałam, że ze mną coś nie halo
Ty niegodziwa! Wracaj po pozostałe laleczki dla koleżanki blogowej i zza miedzy. Też bym taką chciała!
OdpowiedzUsuńaj,a jak to się robi? zielona jestem jak ta lalunia
OdpowiedzUsuńNO no,ale łup zdobyłaś,szczęściara z Ciebie:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa poproszę o trzecią laleczkę i instrukcję i ... Matko , jakie cudo ! Jak to się robi i skąd takie cudowności ... Też chce .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)