Translate

niedziela, 1 stycznia 2012

Co było, jest i będzie

Bardzo dziękuję za miłe słowa pod adresem ostatniego wariata i wszystkich innych wariatów też :)
Minął 2011. O ile prywatnie był on co najmniej dziwny i przywlókł do mojego życia dużo wahań i niezłą dawkę stresu, to dziewiarsko już lepiej. Wszak stres życia osobistego musiałam gdzieś odreagować. A gdzie się człowiek tak wyciszy jak nie na kanapie przy drutach. U mnie dziewiarsko było tak

Nie szczególnie efektownie jeżeli idzie o ilość, ale za to efektownie w kwestii edukacji. Ileż nowego na drutach mnie ten rok nauczył!
Liczę na to, że kolejny będzie równie edukacyjny.

Póki co wchodzę w 2012 z zaległościami w postaci:
- mężowskiego swetra, który czeka na guziki, oby się doczekał,
- rozgrzebaną szara bluzeczką w sam raz na lato, mam nadzieję że do lata skończę, albo spruję w cholerę,
- pewnym czymś czerwonym, co mi już dość długo leży i w zasadzie nie pamiętam dlaczego go nie skończyłam, muszę do niego zaglądać i sobie przypomnieć,
- parą skarpetek, przy czym jestem na wysokości i pięty pierwszej sztuki z pary

Na bieżąco i w planach:
- w ramach imprezy sylwestrowej zaczęłam wczoraj coś, nie wiem jeszcze co, ale myślę że będzie to można zakwalifikować go kardiganów,
- coś kremowego, zaczętego tydzień temu, ale już mi się nie podoba więc chyba nie będę w to brnęła,
- mąż czeka na kajaczki,
- bardzo bym chciała rozsądnie rozpisać Contiguous, żeby sobie zapewnić stabilność emocjonalną przy kolejnych projektach,
- a w mojej głowie tysiąc pomysłów na.... i zupełnie niezaplanowana wizyta na Ravelry, skąd spierniczałam prędko zauroczona efektami dziewiarskimi pewnej Małgosi, imienniczki mojej, echhhhhhh....
- wziąć się w garść i zacząć w końcu rozumieć knitting_by_english, żebym mogła aktywnie dołączyć do szczęśliwego grona Ravelry`ek i czerpać radość nie tylko wizualna z moich wizyt tam odbywających się :)

Tymczasem powracam do przerabiania czegoś kardiganowego.
Radosnego wieczoru!

6 komentarzy:

  1. Ja Gosię poznałam przy okazji dziergania Snowbirda... i od tamtej pory często "dyskutujemy" o różnych projektach. A te jej są bardzo pięknie i starannie wykonane, i wyjątkowe, jak mało kogo. Do tego Gosia dzielnie testuje moje pomysły za co jestem jej niezmiernie wdzięczna.

    Plany wspaniałe, trzymam kciuki za realizację. Szczęśliwego Nowego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie tą starannością i perfekcją wykonania mnie powaliła na kolana. Pomijając fakt, że jej dziergadła są zwyczajnie śliczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Imienniczko! :)

    Nie spierniczaj, błagam, tylko pochwal się światu swoimi dziełami, a szczególnie tym boskim kardikiem z poprzedniego posta!

    Serdeczności, i oby wszystkie plany się spełniały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. gosik, o "wilku" mowa!
    Ależ musiałam spierniczyć, żeby nie popaść w kompleksy. Dawno mnie aż tak nie zauroczyły czyjeś projekciki. Aż mi ślinka cieknie na ten cud - miód z koroneczkami :) Jeżeli nie masz nic przeciwko to bardzo bym pragnęła zwyczajnie zmałpować. Cudny!

    Co do moich wypocin, ten ostatni to taka pomyłka twórcza ;) ale bardzo mi miło, że się taka pomyłka podoba.

    OdpowiedzUsuń
  5. I tego Ci życzę aby wszystkie Twoje plany "wypaliły"

    OdpowiedzUsuń
  6. A tak jakoś przypadkiem tu trafiłam ;)

    Nie tylko nie mam nic przeciwko, ale będzie mi bardzo miło :) Zresztą swego czasu nosiłam się z zamiarem spisania tego wzoru, ale jak na razie na zamiarach się skończyło. To zdecydowanie najmniej przyjemny aspekt robótkowania, przynajmniej jak dla mnie. A najprzyjemniejszy to ten, kiedy człowiek znienacka napotyka tyle miłych słów na temat swoich dziergadeł. Bardzo dziękuję :)

    Twoja "pomyłka" to jeden z najśliczniejszych sweterków, jakie widziałam. Słowo daję!

    OdpowiedzUsuń